Jakiś czas temu zaopatrzyliśmy się z Tosią w abonament Netflix. Tak naprawdę chodziło nam tylko o to, żeby zobaczyć serial „Narcos”, co też się nam udało w czasie wrześniowego urlopu. No a potem to już kompletnie wsiąknęliśmy w świat netfliksowych seriali. Tym bardziej, że oferta HBO GO trochę nas rozczarowała. Oczywiście są dobre propozycje, ale jeżeli chodzi o ofertę filmową to na HBO jest cieniutko.
A ponieważ już trochę udało nam się obejrzeć, chcemy się z Wami podzielić naszymi ulubionymi pozycjami ze świata Netflix:
„Narcos”
To było jak cios obuchem w głowę. To nie tylko jeden z najlepszych seriali na platformie Netflix, ale seriali w ogóle. Nie da się przestać. Historia San Escobara… przepraszam. Pabla Escobara. No więc historia Pabla Escobara jest niesamowita, a realizacja tego przedsięwzięcia tylko podkręca to wrażnie. Doskonale zagrany, świetnie zrealizowany, trzymający w napięciu. Można pisać i pisać. Pozycja obowiązkowa (UWAGA: to serial to najbardziej brutalnych kartelach narkotykowych. Więc jest przemoc i to przemoc ekstremalna).
„The Affair”
Pisałam o tym serialu już w Hitach Jesieni, ale nie mogło go tutaj zabraknąć 🙂 Poleciła go Marta na swoim blogu Veganama – a to, że lubię bardzo Martę i uważam, że mamy dużo wspólnego, jej rekomendacja była dla mnie mocno motywująca. Pierwsze 2 sezony tego serialu są naprawdę na maksa wciągające. Noah wraz z rodziną przyjeżdża do swoich znienawidzonych teściów na wakacje do sezonowego miasteczka usytuowanego pod Nowym Jorkiem. Koleś jest niespełnionym pisarzem, który szuka inspiracji do swojej drugiej książki. W restauracji w której je obiad ze swoją rodziną poznaje Alison, która jest tam kelnerką i zaczyna się ich romans. Ona też ma męża i dość pomieszaną przeszłość. Historia naprawdę jest super prowadzona, nie można doczekać się kolejnych odcinków. To taki mix obyczajówki z kryminałem, do tego naprawdę fajnie wymyślony, bo każdy odcinek to ta sama historia pokazana z perspektywy różnych osób. Trzeci sezon niestety jest nudny jak flaki z olejem i widać, że nie mieli na niego pomysłu, tylko po prostu poszli za ciosem. Tak, czy siak 1 i 2 sezon naprawdę warto obejrzeć.
„Daredevil”
Pisałem już o tym serialu w Hitach jesieni, ale muszę o nim wspomnieć bo jest częścią uniwersum Marvela w Netflix. I ściśle łączy się z pozostałymi dwiema seriami, o których chcę napisać. Tak czy siak moja opinia się nie zmienia: ten serial jest fenomenalny! Nieważne czy lubisz filmy o superbohaterach, czy nie, warto ten serial zobaczyć, bo jest tutaj o wiele, wiele więcej niż tylko efekty CGI i patos „american hero”. To porządny thriller, kryminał i dramat psychologiczny w jednym.
„Luke Cage”
To historia człowieka, który superbohaterem być nie chce, ale i tak zostaje. Serial również dzieje się w uniwersum Marvela i łączy się fabularnie (mniej lub bardziej) z „Daredevilem” i „Jessicą Jones”. Na pewno jest inny niż te dwa wymienione. Na pewno ma fenomenalną muzykę. Na pewno zatrzyma Was przed telewizorem. Polecam, bo to kolejny przykład jak niby oklepany temat można przedstawić w zupełnie innej formie. Mnie ta seria kojarzy się nieodparcie z „Shaftem” i policyjnymi serialami z lat siedemdziesiątych.
„Jessica Jones”
Tak, to ten trzeci, jak już się domyśliliście. A właściwie to chyba pierwszy patrząc chronoligicznie na daty emisji. I tutaj znowu mamy coś zupełnie innego od wielkich produkcji, które możemy zobaczyć w kinie. „Jessica Jones” to po prostu regularny thriller, czasami ocierający się o film noir. Po raz kolejny historia o herosach zostaje przedstawiona w zupełnie innej formie, ale równie dobrej. Jestem pełen podziwu na Netflixa, że potrafił stworzyć trzy seriale niby o tym samym, a zupełnie inne od „klasyki gatunku”. I wszystkie dobre!!!
„OA”
To jest dziwny serial. Z jednej strony jest strasznie leniwy, niespieszny, a z drugiej ma się ciągłe poczucie, że za chwilę stanie się coś baaaardzo złego. Ciągle coś „wisi w powietrzu”. Nie do końca rozumiemy motywację bohaterów, nie wiemy, czy historia OA jest prawdziwa, czy to wielka hucpa. Z jednej strony narracje prowadzi główna bohaterka, a z drugiej mamy wydarzenia w czasie rzeczywistym. To wszystko jest strasznie zagmatwane. Ten serial ma dwa rodzaje odbiorców: uwielbiających go fanów i nienawidzących go krytyków.
„Black Mirror”
Poleciła mi ten serial Agnieszka, w trakcie tatuowania mi kolejnego zwierzaka. Na razie jestem po jednym odcinku (podobno można go oglądać wyrywkowo i też tak zrobiłam) i powiem szczerze, że zrobił na mnie duże wrażenie. Szykuję się do jakiegoś nocnego maratonu z nim 🙂
„Stranger Things”
Ten serial polecali WSZYSCY. Chciałam oglądać go z Radkiem, ale on średnio lubi się bać a trzeba przyznać, że ta propozycja od netflixa jest trochę straszna. Miałam nadzieję na lekki serial o nastolatkach, którzy coś tam odkrywają w lesie a tymczasem to naprawdę dobrze złożona historia (oczywiście zapożyczenie z filmu Super 8 jest tak widoczne, że aż przez chwilę zastanawiałam się, czy to nie ta sama fabuła), mocno trzymająca w napięciu do ostatniej minuty ostatniego odcinka. Zżyłam się z tymi chłopakami i polubiłam Eleven tak jakby to byli też moi przyjaciele. Polecam bardzo, w szczególności na zimowe wieczory 🙂
“Sense8”
To bardzo dziwny serial, bo z jednej strony dużo się w nim dzieje, a z drugiej ma w sobe coś co sprawia, że dużo myślimy nad wyborami bohaterów. Można w nim odnaleźć wiele rzeczy, które mogą irytować, ale nie da mu się odmówić niezwykle wciągającej akcji. Rozkręca się dość powoli, bo bohaterowie dopiero zaczynają rozumieć kim są i co potrafią. Ale gdy zaczyna się coś dziać, to dzieje się naprawdę dużo i szybko…
“Making the Murderer”
To jeden z najbardziej kontrowersyjnych paradokumentów jakie zostały nakręcone. Z jednej strony mamy historię człowieka, który został wrobiony w morderstwo. Z drugiej, gdy zacznie się szperać w internecie, wiele szczegółów wskazuje, że rzeczywiście zabił. Padło wiele oskarżeń po adresem twórców tej serii, ale nie da się jej odmówić, że jest to jeden z najbardziej niezwykłych seriali jakie powstały. Zdjęcia do tego serialu kręcono 10!!! lat. Zabił, czy nie zabił? Obejrzyjcie i się dowiedzcie 🙂
To, co obejrzeliśmy i oglądamy to tylko garstka tego, co Netflix nam proponuje. Długo czekaliśmy na to, aby wszedł do Polski zazdroszcząc naszym znajomym z UK czy USA, którzy zamiast TV wykupowali po prostu Netflixa. Dla nas to też świetna opcja, bo skumaliśmy się z 3 innymi osobami i wykupiliśmy pakiet na 4 komputery. Każdy z nas płaci 14 złotych miesięcznie i może oglądać wszystko bez limitu. No i wszystko legalnie.
Dajcie znać co Wy oglądacie – może macie jakieś fajne propozycje z innych serwisów? Coś Was wciągnęło na maksa? Może i my damy się wciągnąć.