Znacie mnie jako fotografkę. Przyrodo-maniaka, zakochaną w lesie, szumie drzew, zapachu mokrej ziemi kobietę. Jako właścicielkę Figi, jako drugą połówkę Radka, jako mamę Leszka. Jako dziewczynę z tatuażami, książkoholiczkę i miłośniczkę powolnego życia. To teraz możecie jeszcze do tego wszystkiego dopisać: kobietę, która jest doulą.
Kim jest doula? Skąd ten pomysł? O co w ogóle chodzi?
Jeszcze będąc w ciąży zainteresowałam się tym tematem. Czytałam dużo książek o porodzie, o tej jasnej stronie porodu – aby dobrze nastawić siebie samą. Miałam wspaniałą położną środowiskową, która cały czas jest dla mnie inspiracją jeśli chodzi o wsparcie udzielane kobietom w ciąży. Niesamowita kobieta, która pomogła mi (nam) niezliczoną ilość razy. Począwszy od prowadzenia najlepszej szkoły rodzenia jaką można sobie wymarzyć, przez udzieloną mi pomoc w karmieniu piersią, na udzielaniu odpowiedzi na wszystkie pytania kończąc.
Jeśli chodzi o mnie, pójście na położnictwo nie wchodziło w grę, nie widziałam dla siebie takiej drogi, ale wizja opieki nad kobietami w ciąży i krótko po niej mną zawładnęła.
Dosłownie śniło mi się po nocach, że zostaje doulą. Wtedy to było dla mnie jeszcze bardzo nierealne marzenie, ale ta wizja wprawiała mnie w bardzo dobry nastrój. Czułam, że to może być dla mnie dobra droga.

Po urodzeniu Leszka wpadłam w inny świat. Całą swoją uwagę poświęciłam jemu, a wolny czas dzieliłam między dokształcaniem się w tematach noworodkowych i oglądaniu Netflixa z Radkiem. Wtedy właśnie dostałam informację od mojej znajomej, że Stowarzyszenie Doula w Polsce organizuje kurs podstawowy na doulę.
Zastanawiałam się kilka dni. Miałam mnóstwo wątpliwości. Czy to dobry czas, czy powinnam to robić, czy to jest w ogóle dla mnie. Dochodziła też kwestia sfinansowania tego kursu. Ale wtedy popatrzyłam na Martę Mytych i sobie pomyślałam: kurcze, ta kobieta ma dwójkę dzieci, mnóstwo obowiązków, a jednak zawalczyła o swoje marzenia i robi to, czego pragnęła. Jej postawa dała mi mnóstwo siły. Zgłosiłam się na kurs, po dwóch miesiącach dostałam informację, że się zakwalifikowałam. Tylko Radek wie jak bardzo się cieszyłam i jak wysoko skakałam, gdy dotarła do mnie ta informacja.

Zdjęcie zrobione przez cudną Anitkę Suchocką
Pojechałam! W zasadzie to pojechaliśmy. Całą rodziną – tylko Figa została u dziadków 😉 To były bardzo ekscytujące ale i stresujące, trzy dni. Leszek nie chce jeść z butelki, moje szkolenie było na drugim końcu Warszawy od miejsca zamieszkania moich rodziców. Ale Radek był bardzo dzielny, Leszek zresztą też. Wszyscy byliśmy i dzięki temu jakoś logistycznie udało nam się to ogarnąć.
Szkolenie samo w sobie było niesamowite, wyzwalające, otwierające oczy i umysł. Po tych trzech dniach wiedziałam już na 100%, że to jest właśnie to, co chcę robić i do czego zostałam stworzona. Dodatkowo poznałam ponad 20 niesamowitych kobiet, które tak jak ja pragnęły zostać doulą. Mam wrażenie, że z kilkoma zostaniemy blisko na długi czas.

Zdjęcie zrobione przez cudną Anitkę Suchocką
Pamiętam jak się śmiałam kiedyś z moją przyjaciółką, że ja najbardziej to bym się odnalazła w pracy, gdzie ktoś by do mnie dzwonił, a ja bym mogła mówić mu miłe rzeczy. No i okazało się, że ktoś już taką pracę wymyślił!
Praca douli głównie na tym polega. Na oferowaniu wsparcia. Na byciu tu i teraz z kobietą, która tego potrzebuje. Zostały przeprowadzone badania, z których jasno wynikło, że kobiety, którym asystowano przy porodzie rodziły szybciej, z mniejszym bólem i były rzadziej nacinane. Ale bycie doulą to nie tylko towarzyszenie innej kobiecie w czasie porodu – to też spotkania przed i po porodzie. Doula oferuje ciągłość swojego wsparcia głównie kobiecie, ale skupia się na całej rodzinie. Oczywiście zależy to od oczekiwań podopiecznej, ale również od tego, co my chcemy dać od siebie w konkretnym przypadku. Są doule, które nie asystują przy porodach, są również takie, które zajmują się tylko tym.

Jednocześnie trzeba pamiętać o tym, że doula to nie położna. Doula oferuje tylko i wyłącznie niemedyczne wsparcie. Nie mamy kompetencji do przyjmowania porodów i nie jest to w naszej intencji. Są położne, które zostają doulami, ale asystując kobiecie jako doula skupiasz się na tym jak wesprzeć kobietę emocjonalnie, albo fizycznie. Swoją wiedzę medyczną odkładasz na bok. Jako doula nie doradzam, nie porównuje, nie oceniam. Jestem po to, aby kobieta poczuła swoją moc sprawczą, aby pokazać jej różne drogi dojścia do celu – ale to ona sama podejmuje decyzję. Ja nawet jeśli wewnętrznie czuję, że na jej miejscu postąpiłabym zupełnie odwrotnie muszę zaakceptować jej wybór i być dla niej oparciem.

Wspaniała Kasieńka
Za każdym razem gdy myślę o tym ile wspaniałych rzeczy dla kobiet mogę zrobić, czuję te przyjemne łaskotanie w żołądku.
Jestem pierwszą doulą w Tychach, a jednocześnie jest tu sporo fajnych kobiet, które działają społecznie. Wspaniale można połączyć siły i razem przenosić góry. Od mojego szkolenia minęły zaledwie dwa tygodnie, moja głowa cały czas jest pełna pomysłów, które dość szybko nabierają konkretnych kształtów. Dokształcam się, dużo czytam, a jeszcze więcej słucham innych kobiet. Staram się wychwycić czego im tak naprawdę brakuje w tym newralgicznym momencie ich życia. Pragnę stworzyć miejsce – oazę spokoju dla kobiet w ciąży i matek z małymi dziećmi. Marzy mi się łączyć kobiety w tym miejscu, tworzyć kręgi, być pomostem pomiędzy światem który zostawiają za sobą a tym, który czeka na nich za rogiem.
Jestem pierwszą doulą w Tychach, a jednocześnie jest tu sporo fajnych kobiet, które działają społecznie. Wspaniale można połączyć siły i razem przenosić góry. Od mojego szkolenia minęły zaledwie dwa tygodnie, moja głowa cały czas jest pełna pomysłów, które dość szybko nabierają konkretnych kształtów. Dokształcam się, dużo czytam, a jeszcze więcej słucham innych kobiet. Staram się wychwycić czego im tak naprawdę brakuje w tym newralgicznym momencie ich życia. Pragnę stworzyć miejsce – oazę spokoju dla kobiet w ciąży i matek z małymi dziećmi. Marzy mi się łączyć kobiety w tym miejscu, tworzyć kręgi, być pomostem pomiędzy światem który zostawiają za sobą a tym, który czeka na nich za rogiem.

Moim kolejnym krokiem będzie zostanie instruktorem masażu Shantala oraz promotorką karmienia piersią. W Polsce wciąż jest mnóstwo do zrobienia w tym temacie.
Dla tych z Was, których interesuje moja nowa, dodatkowa droga w życiu – zapraszam na moją stronę na Facebooku. Na razie pojawiam się głównie tam. Moja strona WWW dopiero się tworzy (staram się rozciągnąć dobę, ale na razie ciężko mi idzie), będzie też kanał na youtubie – planuję z nim ruszyć na początku czerwca.
A więc. Cześć! Jestem Antonina i jestem Twoją doulą na Górnym Śląsku!

Zdjęcie wykonane przez cudowną Anitkę Suchocką

Mama Niedźwiedzica to ja!
Grafiki dla mnie zrobiła przewspaniała i utalentowana Ania z Forest Design. Pisaliśmy o Ani reportaż TUTAJ. Kto przegapił niech szybko nadrabia, jeszcze nie spotkaliśmy nikogo, kto nie zakochałby się w jej pracach.
Pragnę też podziękować Kasi z Make My Wonderland (pisaliśmy o niej TU) za możliwość sfotografowania jej w jej cudownym, błogosławionym stanie.
Jestem ciekawa ilu z Was słyszało wcześniej o zawodzie douli i co o nim sądziliście, co sądzicie teraz? Dajcie mi znać w komentarzach proszę! Ściskam mocno!